107. Fruwające figurki - Adam Molenda


Autor: Adam Molenda
Tytuł: Fruwające figurki
Wydawnictwo: Akronim
Liczba stron: 254


Hej!
Tak jak mówiłam w poprzedniej recenzji czas na kolejną książkę Adama Molendy.

Książka mówiąca o tym, że pieniądze szczęścia nie dają. 

"Fruwające figurki" to zabawna, pełna erotyki, utrzymana w żartobliwej konstrukcji powieść o życiowych wyborach dokonanych pod wpływem ambicji oraz pod presją bliskich i otoczenia. Perspektywa zarobienia dużych pieniędzy, wielostronne relacje damsko-męskie oraz dowód na odwiecznie znaną tezę, że los, jeśli chce z nas zakpić, spełnia nasze marzenia. 

To właśnie taki opis zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę "Fruwające figurki". Chciałam przeczytać coś zabawnego, z wątkiem erotycznym w tle. Co dostałam? Jedno wielkie nic. Chociaż może nie. Otrzymałam denerwujących bohaterów, nudną fabułę, skoki ciśnienie. W trakcie czytania książki rzucałam takim mięchem, że sama po sobie się tego nie spodziewałam. 

Zacznijmy może jednak od początku... Po nieudanej przygodzie z "Wietrznym wojowniku" miałam pewne obawy co do kolejnej książki tego autora, ale stwierdziłam, że opis "Fruwających figurek" bardziej do mnie przemawia, więc warto spróbować. Niestety zawiodłam się i to bardzo. Już od pierwszych stron poczułam, że to nie książka dla mnie.

Czytając pierwsze rozdziały zupełnie nie mogłam wbić się w fabułę. Gubiłam się, męczyłam, nudziłam. Mówiłam sobie, że to tylko 250 stron. Dam radę. No i udało się. Ostatnie strony czytałam z ogromnym zapałem, ponieważ wiedziałam, że to już koniec. Nie myślałam o niczym innym tylko o ostatnim słowie tej powieści.

Styl autora nic się nie zmienił. Nadal mnie nudził. Zdania były bardzo złożone i pełne szczegółów nic nie wnoszących do fabuły. Bohaterowie mnie drażnili i doprowadzali do szału. Sama nie wiem kogo bardziej nienawidzę Żyłów, czy Artura. Postać głównego bohatera posiadała wszystkie cechy, których wprost nie znoszę. Niewierny mąż, egoista, człowiek łasy na pieniądze. To co go spotkało na końcu było karą za wszystkie jego czyny. Żałuję tylko, że nic nie spotkało rodziny Żyłów, ponieważ oni też powinni zostać ukarani. No cóż nie zawsze jest sprawiedliwość w życiu. 

Postacią która najbardziej mi przypadła do gustu, była Basia, żona Artura. Współczułam tej bohaterce i szkoda, że było jej tak mało. Przy wydarzeniach z jej udziałem nabierałam małych chęci do czytania. Niestety nawet Barbara nie pomogła wiele tej książce. Styl, fabuła, język te rzeczy są kluczowe dla powieści i niestety przy tej lekturze były one złem dla książki. 

Od "Fruwających figurek" spodziewałam się chociaż małych opisów scen erotycznych. W końcu opis zapewnia, że książka jest pełna erotyki. No cóż... Chyba był to żart. Może ja po prostu inaczej rozumiem znaczenie tego słowa, ale dla mnie sytuacji erotycznych w tej powieści było tyle, co nic.  Zdecydowanie nie polecam tej książki, ale jeśli już ktoś zapoznał się z tą powieścią to dajcie znać, co o niej sądzicie.

Ocena książki: 2/10

Buziaki, Oliwia ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

9. "Homo artist" - Michał Jakub Krym

7. [PRZEDPREMIEROWO] "Marriage For One" - Ella Maise

10. "Pasterze dolin" - Elżbieta Juszczak