WYWIAD: Agata Domagała


Agata Domagała jest człowiekiem wielu pasji - lubi dobrą literaturę oraz mocną muzykę. Uwielbia spędzać czas na łonie natury, ale tylko wtedy, kiedy światu nie doskwierają upały. Jest zapalonym graczem - raz komputerowym, raz konsolowym. Lubi strzelać do tarcz, zwiedzać stare i zapomniane miejsca i bić się na kije w lesie. Najwięcej wolnego czasu poświęca jednak na pracę nad warsztatem pisarskim, ponieważ (jak sama powtarza) pisarz uczy się przez całe życie.

Cześć, czy możesz się przedstawić?
Cześć, pewnie. Z tej strony Agata, pisarz z powołania.

Od kiedy piszesz? Były to lata szkolne, czy może późniejsze?
Zaczęłam pisać zanim przeczytałam pierwszą książkę. Książkami zainteresowałam się dopiero w piątej klasie podstawówki, natomiast pisałam już w pierwszej, kiedy tylko nauczyłam się liter. Oczywiście w dzieciństwie nie było to nic ambitnego, ale każdy ma jakieś początki. Do tej pory mam gdzieś w plikach pierwsze teksty, które pisałam na komputerze. Pierwsze, zeszytowe „dzieła” zaginęły niestety w mroku dziejów.

Od kiedy piszesz? Były to lata szkolne, czy może późniejsze? 
Zaczęłam pisać zanim przeczytałam pierwszą książkę. 

Jak wyglądały u Ciebie początki wydawnicze? Wysłałaś swój rękopis do wszystkich możliwych wydawnictw, czy może czekałaś na jakiś znak?
Wydawnictwa w Polsce to ciężki orzech do zgryzienia. Zwykle jest tak, że na odpowiedź trzeba czekać 3 – 6 miesięcy albo w ogóle się jej nie otrzymuje, bo „mamy dużo zgłoszeń i nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie”. Słyszałam o przypadku, kiedy do dziewczyny wydawnictwo odpisało po dwóch latach, ale nie byłam w stanie tego zweryfikować. Mnie zdarzały się z kolei sytuacje, kiedy wydawnictwo po prostu nie otworzyło ode mnie maila/wiadomości.
Ale wracając do pytania – pierwszą książkę, która aktualnie spoczywa w PDFie na dysku, wysyłałam wszędzie, gdzie mogłam (do wydawnictw, które znałam i które były zainteresowane konkretną tematyką) i czekałam. W większości odpowiedziała mi cisza, z pozostałych dostałam odpowiedzi odmowne. Z „Niejawnymi” było podobnie, chociaż po pierwszym wydaniu książki z pomocą miejscowego przedsiębiorcy zainteresowanie wydawnictw znacznie wzrosło.
Czy mogę coś doradzić? Z pewnością. W tej branży liczy się przede wszystkim cierpliwość i samozaparcie. Trzeba się liczyć z tym, że na początku będą tylko odmowy, co niekoniecznie świadczy o tym, że tekst jest zły.

Pamiętasz może, jakie emocje towarzyszyły Ci, podczas wydawania książki?
Na początku nie mogłam uwierzyć, potem byłam wniebowzięta. Ale szybko okazało się, że ta współpraca nie była najlepszą decyzją mojego życia. Wiem, że mogłam rozegrać debiut lepiej. Ale w sumie wyszło mi to na dobre. Jak to mówią, pierwsze koty za płoty. Człowiek całe życie zmaga się z różnymi problemami.
Natomiast ciekawe uczucia towarzyszyły mi, kiedy dowiedziałam się, ile początkujący pisarz zarabia we współpracy z tradycyjnym wydawnictwem. Przyznam szczerze, że na jakiś czas odechciało mi się pisać… Na szczęście szybko mi przeszło.

Jak zareagowała Twoja rodzina oraz znajomi, gdy dowiedzieli się, że masz zamiar napisać książkę?
Przyznam szczerze, że ilekroć widzę to pytanie, to chce mi się śmiać. Otóż nie zareagowali. Pisałam zawsze. To nie wyglądało tak: „O matko, mam genialny pomysł, napiszę książkę!”. Po prostu siadłam do komputera (akurat w przypadku „Niejawnych” zaczęłam w zeszycie) i zaczęłam pracę. Nie wiem, czy na innych spada grom z jasnego nieba, nagłe olśnienie, czy coś w tym stylu. Mnie pisanie przychodzi naturalnie.

Skąd pomysł na taką fabułę?
Za pomysł muszę tak naprawdę podziękować mojemu chłopakowi. Oboje interesujemy się miejskimi legendami, niewytłumaczalnymi zjawiskami i w zasadzie wszystkim, co osnute jest mgłą tajemnicy. Dzięki niemu usłyszałam o ostrowieckich tunelach. Potem zaczęliśmy oboje szukać informacji, w ten sposób natrafiliśmy na wpis o schronach. Mój znajomy archiwista podsunął mi pomysł, że powinnam iść do archiwum Urzędu Miasta. Od tego się zaczęło.


Miałaś jakiś wpływ na wygląd okładki?
Miałam, ale ponoć w tradycyjnych wydawnictwach to tak nie wygląda. Nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę. W przypadku „Niejawnych” okładka miała wyglądać inaczej, chociaż motywem przewodnim miały być drzwi. Maciek przygotował dla mnie ledwie wstępny projekt, który tak bardzo mi się spodobał, że został jako finalna wersja okładki.

Jakie jest Twoje miejsce na ziemi? Gdzie czujesz się najlepiej?
Moje miejsce jest tam, gdzie moje serce. A tak poważnie, chciałabym mieszkać z dala od cywilizacji. Gdzieś w górach nad jeziorem albo nad morzem obok lasu. Miasta mnie duszą. Chociaż w aktualnej sytuacji nie ukrywam, że w mieście żyje mi się wygodnie. Plany o byciu odludkiem spełnię chyba dopiero na starość.
A jeżeli chodzi o miejsce w bardziej ogólnym znaczeniu tego słowa, to oczywiście moje miejsce jest wśród osób piszących. Nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie.

Jakie są Twoje marzenia? O czym marzy Agata Domagała?
W tym momencie w zasadzie wszystkie moje największe marzenia się spełniły. Znalazłam pracę, która polega na pisaniu tekstów, mam rodzinę, zwierzęta, nie brakuje mi pieniędzy, mogę się uczyć i mam czas, żeby spełniać swoje pasje. Mam spokój, nie martwię się. Czego mogłabym chcieć więcej?
Oczywiście chciałabym mieć własny dom, stado psów, chciałabym być sławnym pisarzem, który dostaje milion złotych zaliczki za jeszcze nienapisaną książkę i chciałabym, żeby moje dziecko było idealne i nie krzyczało przy każdej możliwej okazji. Ale bądźmy realistami :)

Masz może jakiś cytat, którym kierujesz się w życiu?
Znam wiele ciekawych cytatów, ale żadnego nie traktuję jako jedynej prawdy. Życie jest zbyt złożone, żeby móc je opisać w takiej formie.


A jakie są plany na przyszłość? Myślisz już o kolejnej książce? Kiedy możemy spodziewać się następnych książek spod Twojego pióra?
Tak się złożyło, że ostatnio zrobiłam sobie przerwę od pisania drugiego tomu „Niejawnych”, a zaczęłam pisać opowiadania. Napisałam „Okruchy” - świąteczne opowiadanie, które można znaleźć na portalu fantastyka.pl. Napisałam też dość pokaźne opowiadanie na nabór do nowej odsłony „Snów umarłych”. Trzymam kciuki za sukces.
Na pytanie „kiedy” nie jestem w stanie odpowiedzieć. Póki co pracuję z wydawnictwem Abyssos nad redakcją pierwszego tomu „Niejawnych”, drugi, jak wspomniałam, jest w drodze. Mam sporo pomysłów. Mogę zagwarantować, że jeszcze o mnie usłyszycie.

Czego najbardziej się boisz?
Niczego. Nikt mi w to nie wierzy, ale naprawdę się nie boję. Strach jest pozbawiony sensu we współczesnym świecie – żaden drapieżnik nie zaatakuje mnie w nocy, jeżeli nie rozpalę ogniska. Nie zabije mnie też przeziębienie. Zacznę się bać dopiero wtedy, kiedy pojawi się problem.

A czym jest dla Ciebie miłość?
Miłość jest wtedy, kiedy jesteśmy w stanie żyć z drugim człowiekiem i mimo wielu niedoskonałości nadal trzymamy się razem.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Masz może coś jeszcze do powiedzenia czytelnikom?
Ja również dziękuję za rozmowę. A co do czytelników, powtórzę się – jeżeli chcecie pisać, piszcie. Nie słuchajcie ludzi, którzy mówią, że pisać trzeba tak, czy śmiak. Każdy ma swój styl, swój pomysł na świat przedstawiony. Nie zrażajcie się. Piszcie i czytajcie. To jedyna droga do tego, żeby podbić rynek wydawniczy. Oczywiście potrzebny jest również ogrom szczęścia. 

Jeszcze raz bardzo dziękuję Agacie! A mi nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejny tom "Niejawnych".


Buziaki, Oliwia ;)

Komentarze

  1. Kolejne nowe nazwisko wśród piszących, nie znam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś teraz u mnie dużo debiutantów się pojawiło

      Usuń
  2. Podziwiam Twoje zdolności prowadzenia rozmów... to bardzo ciekawe za każdym razem, ile można się dowiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna interesująca polska autorka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczerpujące i szczere odpowiedzi autorki zachęcają do zapoznania się z jej książkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nietypowa. A osoby, które tak odpowiadają wprost uwielbiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

9. "Homo artist" - Michał Jakub Krym

7. [PRZEDPREMIEROWO] "Marriage For One" - Ella Maise

10. "Pasterze dolin" - Elżbieta Juszczak